3.05.2013

Prolog

Za oknami powoli zapadał zmrok, turkus mieszał się z granatem, a ten z czernią, tworząc niesamowite, barwne niuanse. Wiatr wyginał drzewa, obracał skrzydła wiatraków, po czym wpadał w morze traw na polu i zmuszał je do kłaniania się ku ziemi. Znudzony zabawą chował się w leśnej gęstwinie, a wtedy wszystko cichło.
Niektórzy wchodzili do gospody, by napić się po ciężkim dniu pracy, inni potulnie wracali do ciepłych, pachnących jadłem domostw. Stopniowo zaczęły gasnąć światła i mrok owijał okolicę płaszczem, wysyłał cienie, które kładły się na parapetach i kryły po kątach izb. Na skraju wioski, przy lesie, stała jednak chata – w niej nadal bił delikatny blask, ciekawski wiatr przemknął szparami i wdarł się do środka.
Pomieszczenie było skromnie urządzone – szerokie łoże, drewniany stół z dużą ilością wystających sęków i półka obłożona świecami. Kapiący wosk wydzielał słodki zapach unoszący się w powietrzu i drażniący co wrażliwsze nozdrza.
W kącie na sienniku leżała kobieta, która krzykiem co pewien czas burzyła spokój wieczoru. Zlana potem, czerwona z wysiłku oraz bólu od kilku godzin próbowała powić dziecko. Każdy kolejny skurcz sprawiał, że myślała o najgorszym i nawet starania męża nie zdawały się na wiele. W końcu jednak, za jego namową, wezwano akuszerki.
Wrzask owładnął lichą chatę, mieszając się z głośnym stukotem butów.
– Chodźcie z tym tutaj! – Mężczyzna wpadł do izby z kawałkami pozszywanego płótna.
Położył je na stole i wrócił, by pomóc nieść dwóm staruszkom metalową wanienkę z ciepłą wodą.
– Teraz wyjdź – sapnęła akuszerka.
Spojrzał na nią. Siwe włosy opadały na wychudłą, pokrytą zmarszczkami twarz.
– Chcę zostać – odparł Grades i podszedł do łoża, gdy żona krzyknęła po raz kolejny.
– Wyjdź. Mężczyzna nie może brać w tym udziału, dobrze o tym wiesz. – Akuszerka wytarła pot ściekający kobiecie po czole, druga zaczęła wieszać w izbie zioła mające przynieść, według wierzeń, zdrowie nowo narodzonemu dziecku.
– Będę tuż za drzwiami. – Pocałował dłoń Nynji i niechętnie wyszedł, zostawiając ją z obcymi.
Chodził tam i z powrotem po sieni. Zaczął liczyć kroki, by w jakiś sposób się uspokoić, ale każdy krzyk wzmagał kolejną falę zdenerwowania. Zatrzymał się i usiadł na stołku, twarz ukrył w dłoniach. Krótkie, ciemne włosy teraz rozczochrane, oczy były podkrążone ze zmęczenia, a zarost, którego nie miał w zwyczaju zostawiać, urósł znacząco. Zmartwienia stały się widoczne; bał się o zdrowie dziecka i żony, nie spał po nocach, starał się w ciągu dnia być blisko niej, by w każdym momencie udzielić pomocy.
Mimo wrzasków powieki zaczęły mu opadać, stały się ciężkie niczym żelazo. Owładnął nim sen, ale nie trwał długo.
– Panie! – Akuszerka wrzasnęła mu wprost do ucha. – Panie, chodź tutaj do izby...
– Co się dzieje? Już po wszystkim? – Zerwał się wyraźnie podenerwowany.
– Niestety, ale nie. Panie, ciężki przypadek mamy z twoją żoną. Kobieta o wyjątkowo wąskich biodrach, co nie sprzyja w żaden sposób rodzeniu. Boję się, że ani ona, ani dziecko nie przeżyją, choć robimy wszystko, jak trzeba... Zioła ponawieszałyśmy, modły odprawiłyśmy, nawet dymem izbę próbowałyśmy kadzić, pozbywając się demonów wszelkiej maści. Źle to wygląda. – Zatroskana pokręciła głową.
Grades przepełniony rozpaczą dotknął ramienia akuszerki.
– Spróbujcie zrobić wszystko, co w waszej mocy. To moja żona i mój syn...
– Skąd...?
– Po prostu wiem. Wiem, że to będzie chłopiec.
Nad ranem, gdy resztki ciemności wałęsały się po okolicy, a żaden kur jeszcze nie zapiał, zaczęła się walka, w której śmierć przegrała, nie zabierając ze sobą żadnej ludzkiej duszy. Chata na uboczu wypełniła się radością oraz szczęściem, Grades dziękował akuszerkom i bogom – tym starym i tym nowym. Nie zważał na słowa kobiet – to pierwsze i ostatnie wasze dziecko, los się do was uśmiechnął, ale i pokarał. Cieszył się tą chwilą, ale myślami był gdzie indziej.


Młody mężczyzna będący narzędziem na usługach magów siedział na pniu zwalonego drzewa zaraz przy głównym trakcie prowadzącym do miasta. Czekał na akuszerki. Gdy zjawiły się na horyzoncie, wstał i ruszył w ich kierunku.
– Jak tam robota? Długo wam zeszło... – sapnął głębokim, wyraźnym głosem.
– Ciężka sprawa, ale w końcu się udało – odpowiedziała jedna z nich i uśmiechnęła się, wyciągając rękę i lekko nią potrząsając. – Chłopiec w chacie przy lesie, tej na uboczu.
– Bardzo mnie ta wiadomość cieszy. – Włożył jej w dłoń wąski i niezbyt ciężki mieszek.
– Następnym razem spotkamy się u ciebie, nie chcemy wzbudzać podejrzeń. – Wepchnęła zapłatę do skórzanej torby i zawróciła, z powrotem zmierzając do wsi.


Zbliżał się wieczór i Grades powoli odczuwał ulgę. Nie zjawili się – powtarzał w myślach. – Nie zjawili, to już najpewniej będzie dobrze, wszystko jakoś się ułoży...
Stanął w progu, obserwując okolicę. Z chaty dochodził płacz dziecka i głos śpiewającej mu Nynji. Na zewnątrz panowała cisza przerywana co pewien czas stukotem. Grades wytężył wzrok i skamieniał. Traktem z wolna poruszał się jeździec w bordowej szacie. Mag. Los rzeczywiście zaczął mu podkładać kłody pod nogi.
Działo się tak, odkąd tylko pamiętał – magowie zawsze pojawiali się po narodzinach, byli przy jego, a także tych najstarszych z wioski. Wypatrywali znamion na ciele nowo narodzonych, które podobno miały w sobie cząstkę magii. Dziecko nim naznaczone mogło stać się w przyszłości uzdrowicielem bądź w przypadku większego stężenia mocy – magiem.
Grades westchnął głęboko, czując ukłucie w sercu. Słyszał od ludzi, że ostatnimi czasy coraz częściej rodzili się chłopcy obdarzeni magią, że los tych niemowląt z góry został przesądzony, od chwili narodzin wiadome było, jaka będzie ich przyszłość. Rodzic przestał wybierać drogę, pałeczkę przejął – z niewiadomych przyczyn – król.
Mag wjechał na podwórze i ze zwinnością zeskoczył z konia. Ciemna szata poruszona wiatrem odsłoniła dobrze dopasowany, wzmocniony skórą kaftan.
– Urodził wam się syn? – spytał przybysz, zdjąwszy z głowy obszerny kaptur.
– Tak, panie. Żona jest z nim w izbie. Zaprow...
– Dziękuję, sam dojdę – przerwał Gradesowi w połowie zdania i wtargnął do niskiej sieni.
Kobieta leżała w łożu, tuląc do piersi zawinięte w sukna niemowlę. Kwiliło cicho. Na widok maga zamarła i przycisnęła chłopca jeszcze bardziej. Owładnął nią strach. Bała się dać temu rosłemu mężczyźnie syna, choć wiedziała, że on go tylko obejrzy.
– Mogę go zobaczyć? – zapytał mag.
Podszedł do łóżka i wyciągnął rękę. Wahała się dłuższą chwilę, ale spokojna nuta w jego głosie nie pozwalała odmówić. Kiwnąwszy głową, położyła malucha na wielkich dłoniach przybysza. Mag podniósł go, odwinął z materiału i zaczął dokładnie oglądać drobne ciałko. Przejeżdżał palcem po delikatnej skórze, natrafił w końcu na szyję. Przyglądał się uważnie cienkim, błękitnym pajęczynom widniejącym na karku. Znamię nie było zbyt duże. Uśmiechnął się i oddał dziecko kobiecie.
– Wrócę po niego w dniu, w którym stanie się mężczyzną i z gotowością przyjmie naukę. Będzie z niego dobry uzdrowiciel.
Odwrócił się i wyszedł z izby. Kobieta zaniosła się płaczem. Nie mogła znieść myśli, że odbiorą jej jedynego syna, którego tak pragnęła, o którego życie tak się obawiała, którego nie zastąpi kolejnym dzieckiem. Serce pękało z bólu, z oczu lały się łzy, a wrzask niemowlęcia rozrywał ją od środka.
– Cii, mały. Nie oddam cię nikomu – szeptała, tuląc do siebie najcenniejszy w życiu skarb.

13 komentarzy:

  1. Intrygujące, naprawdę intrygujące. Ostatnio mam słabość do czytania opowiadań w takim klimacie, chaty, magowie... bardzo mi się to podoba. Piszesz ciekawie i czekam na pierwszy rozdział. I bardzo podoba mi się ten mag w szablonie :D Sądzę, że będę mogła powiedzieć więcej jak już dodasz rozdział.
    Tymczasem bardzo serdecznie chciałabym zaprosić do odwiedzenia mojego bloga

    http://krucha-sprawa.blogspot.com/

    Pozdrawiam serdecznie

    Pearl's Dream

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że Ci się podoba, jakbyś nie zajrzała zostawiłam Ci komentarz pod prologiem. Opowiadanie przenoszę z ownloga i mam już rozdziały napisane do IX, od tego czasu mój styl także uległ zmianie, więc mam nadzieję, że po początkowych rozdziałach się nie rozczarujesz.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. Fantasy! Świetnie :) Bardzo chętnie będę czytała. Zapowiada się ciekawie! Ta cała sytuacja z magami kojarzy mi się trochę z Pratchettem. Cóż, życzę dużo weny i na pewno jeszcze wpadnę! (dodaję również do linków)

    PS - wiesz, że chciałam wstawić ten sam szablon? :) W tym momencie będę musiała poszukać jakiegoś innego ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :) Pratchetta nigdy nie czytałam, więc trudno tu o jakąś inspirację ;)

      Szablony Rewy są niesamowite, więc Ci się nie dziwię ;) Dziękuję za komentarz!

      Usuń
  3. Też tak czułem, że szykuje się zmiana, bo tamten blog faktycznie szwankował. Nawet sam chciałem doradzić przejście na blogspot. Niestety nie mogłem się skontaktować. Wiem co to znaczy, bo sam byłem zmuszony przenieść się z onetu, bo co tam się działo chyba każdego wyprowadziłoby z równowagi, przed onetem była jeszcze interia. Z ownlogiem nie próbowałem, ale blogspot jest chyba najlepszy. Ma wiele funkcji, pod względem których nawet tamte dwie platformy się nie umywają.
    Szykuje się jakaś radykalna zmiana, czy tylko przerzuciłaś tekst?
    Dzięki za majówkowe życzenia. Odpoczynek się należy, bo ostatnie dni upłynęły mi pod znakiem sprawdzianów dyrektorskich, które pewnie w haniebny sposób zawaliłem, o poprawianiu zagrożenia z matematyki nie wspominając. Do tego pogoda nie rozpieszcza.
    Mam nadzieję, że chociaż u Ciebie słońce świeci. Trzymam kciuki za prywatne sprawy, aby wszystko się ułożyło :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny prolog. Napisany w fantastycznym klimacie, absolutnie zachęca do dalszej lektury. Narodził się chłopiec, który z góry ma zaplanowaną przyszłość. Ciekawe co będzie. Interesuje mnie, czy matka zrobi coś, aby nie doszło do odebrania jej syna.
    A szablon świetny, oddaje klimat!
    Pozdrawiam i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie za taki miły komentarz :)

      Usuń
  5. Ciekawy prolog, lekko napisany, naprawdę przyjemnie się go czytało. Nie jestem w stanie obiecać, że będę zaglądał tu codziennie, ale od czasu do czasu mogę spojrzeć i skomentować :) Zastanawiam się, czy nie zechciałabyś wziąć udziału w sesji w klimatach fantasy, którą mam zamiar prowadzić na blogu. Chciałbym, by dołączali do niej również ludzie początkujący, więc jeśli jeszcze nie miałaś styczności z tego typu zabawą - nawet lepiej :)
    W razie czego zostawiam link do bloga: http://gildia-bohaterow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Prolog brzmi zachęcająco. Nie ukrywam, że wizja przeczytania o magach mi bardzo leży. Magowie to ktoś, o kim mogłabym czytać prawie cały czas. CHyba jedne z moich ulubionych postaci fantastycznych. I oczywiście kojarzą mi się z Merlinem!
    Wiem, że mało konstruktywny komentarz, ale chcę przeczytać wszystko, by móc wyrazić jedną, bardziej znaczącą, dłuższą opinię xd
    Mam nadzieję, że się nie gniewasz ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się, że masz takie pozytywne nastawienie c: Sama lubię magów i ubolewam, że często są pomijani...
    Oczywiście, że się nie gniewam, po samym prologu zazwyczaj nie zawsze można wiele powiedzieć ;)
    Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Większy komentarz napiszę jak całość przeczytam. Tu dziwi mnie jedna rzecz: jak w prostej wiosce, zapewne średniowiecznej mają lustra? O ile się nie mylę występowały one na zamkach jako odpowiednio oszlifowane srebro lub miedź.
    I czy na początku w zdaniu o wietrze nie powinno być 'schował się w leśnej gęstwinie'?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! Powiem tak - świat posiada jedynie elementy zaczerpnięte ze średniowiecza, jest wymysłem mojej chorej wyobraźni i nie trzymam się wyznaczonych ścieżek. Naginam, co trzeba, by efekt był zadowalający ;)
      A i może być "chował" tak samo, jak i "schował", użyłam to czasu niedokonanego ;)

      Usuń
  9. Szukałam właśnie bloga w tym stylu, bardzo lubię fantasy:) A tutaj sytuacja zapowiada się ciekawie, lecę dalej czytać! Zaraz gdzieś sobię zapiszę adres (bo przyleciałam tu z Twojego poprzedniego bloga). Życzę weny i zostawiam swojego linka na pamiątkę:3
    Tiamat

    http://samirlih.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń